Piata Aleja.

antoinette

dreptała chodniczkiem patrząc pod nogi. miała ręce w kieszeniach lekkiego płaszczyka.

theo

no a on siedział na nie wielkim murku, i karmił gołębie, bo mi sie jakoś na to żeby był poetą zebrało ;c

antoinette

niech będzie! poeci są mili. x333333 i jakiś gołąb jej na ramię nasrał! i ta się wściekła wręcz! i nakrzyczała na biedne zwierze, które raz dwa odleciało. i na samochód wleciało! i było kaput. ;c

theo

boże, jesteś obrzydliwa a wogóle to biedny ptak . - zgłosze to do ochrony praw zwierząt. - wstal i zaczął krzyczec na antosię, patrzył na pbiednego ptaka, który przez nią zakonczył swój żywot na tym świecie.

antoinette

xdddddddddd ja nie mogę z tego twojego ava! xddddddd cole x3
stanęła jak wryta na te jego słowa. - hę? prawa... e, czego? - wyjęła z kieszeni opakowanie chusteczek higienicznych i przetarła swe ramię. uh! o ptaku zapomniała. z resztą, kto by chciał pamiętać.
zależy jeszcze o jakim p t a k u. ;ddddddddddddddddddddd

theo

to sie nie pacz, swoją drogą wiesz co! xpppppp moim zdaniem to cole na tym avie, toche jak gołąb wygląda!
nie żeby wiesz, jakieś skojarzenia. - powiem wszystko w telewizji, zła antoniette! - wymierzył w nią palcem, - dlaczego przestraszyłaś biednego ... e ptaka? - podrapał się po prawym kąciku ust, zdając sobie sprawę że sie wygłupił.

antoinette

cole zazwyczaj jak jakiś ptak wygląda, ze względu na jego włosy. xp
-odczep się, nie jestem zła. - przestąpiła znudzona z nogi na nogę. - poza tym, to ja się wystraszyłam! nie codziennie służę jako... hm, ptasi kibel. - oczywiście, zdawała sobie sprawę, że niekulturalnie się odniosła używając słowa: kibel. ale inaczej rzec nie potrafiła.

theo

a jakie jest kulturalne słowo inne niżeli kibel, co? - nie odczepie sie, wiesz. mieliśmy isc na lody. - złoczył brwi, wsuwając dłonie do kieszeni ciemnych rurek. - ale ty sie jak zwykle spóżniłaś. - jakos tak jego wychowanie nie pozwoliło mu krzyczec na nią, tódzież sie obraźic.

antoinette

toaleta! kuweta, nawet już bardziej. xddddddd - ja? na lody z tobą? - wydęła usta próbując sobie przypomnieć, ile wypiła, nim się z nim umówiła. ;c - ale, że po co? - cisnęła chusteczką higieniczną do kosza, tego tam obok. brawo, bo trafiła!

theo

fanfarki. ;p - no tak! umawialiśmy się. - skinął głową, bo w sumie przecie sie umawiali. - ile wypiłaś? - przysunął twarz do niej, na niebezpieczną odległosc, czuc od niej było, nawet bardzo!

antoinette

chyba sokiem pomarańczowym bo nic nie piła! xddddddd - hm, nie mam ochoty na lody. poza tym już jest późno, możemy iść na kolację. chociaż na to cholera też za późno. - mruknęła. lubiła być słowna i pewnie jeśli on twierdzi, że się umawiali to tak było. ;c nie żeby lubiła te jego pierzaste włosy i tatuaże. ;o

theo

piła, kurfa mam ci pokazac zdjęcia co jej wynajęty przez niego detektyw zrobił? xpp nie ważne, ważne że lubiła jego bo lubił, a on o tym wiedział bo mu noella powiedziała, a antocha jej mówiła że jej się gołąb, tfuu theo podoba! xp - to więc gdzie pojdziemy? xp

antoinette

mało się znali, przecież! xddddddd znaczy ona z tym pierzastym. xp
i wcale nie piła! ona nie jest alkoholiczką. ;c - hmmm, pozwolę ci się odprowadzić, a jak będę miała jeszcze dobry humor to zaproszę do środka, co ty na to? - uniosła brwi.

theo

oczy mu się rozbłysły, a co do thea, to japierdole znali sie od piaskownicy! xddddddddd - dobrze, więc chocmy. - nie widziała tego błysku jakbyco, i nawet złapał ją za rękę, zacznij, xp